Było słonecznie. Jechaliśmy po wybranego wcześniej Cavaliera. Wtedy jeszcze Rafi. Gdy zajechaliśmy pod jeden z niewielu domów przy drodze, przywitała nas miła Pani. Byłam zdenerwowana, bolał mnie brzuch. Około godziny później jechaliśmy z powrotem, już nie w dwójkę, jechaliśmy w trójkę. Tak zaczęła się moja przygoda z wymarzonym psem, z wymarzonym przyjacielem, z wymarzonym „obowiązkiem”.…
Dalej
Pierwsze dni psa w domu
